sobota, 6 grudnia 2014

Zosia Wikusia i drzewo genealogiczne Przybylskich


Rodzina powiększa się...


Rodzinny blog „Przybylscy ze Strzelna” zdaje się być traktowany przeze mnie nieco po macoszemu. Idą święta Bożego Narodzenia, a ja ostatni wpis umieściłem w styczniu, pisząc o Michałku, który nas dziadków zaprosił do swojego przedszkola. Oczywiście, że w opisie wspomniałem również o Jego młodszym braciszku Adasiu. Od tego czasu tyle się wydarzyło, że książkę bym napisał. A i owszem, jedną napisałem, co zaś tyczy się owych wydarzeń, to pokrótce opiszę. Dopowiem jeszcze, że w minionym roku, tuż po Wigilii Zdzisław oświadczył się Asi.

Zosieńka po urodzeniu - sama słodycz!

W babcinych objęciach w pierwszą miesięcznicę

Rosnę, rosnę, rosnę...


12 marca 2014 roku nasza rodzina powiększyła się o wnuczkę Zosię Stanisławę. Na świat przyszła w rodzinie Tomka i Karoliny Lewickich, czyli syna Lidii, mojej drugiej małżonki i Waldemara, Jej pierwszego śp. małżonka. Radość ogromna zapanowała w rodzinie. Nazajutrz z Lidziunią odwiedziliśmy w szpitalu strzeleńskim nasze dwie bohaterki, mamę i jej córeczkę. Cudowne to były odwiedziny u naszej wnusi, bardzo je przeżyłem. Po wyjściu ze szpitala zacząłem rozważać o cudzie narodzin, przyjściu na świat kolejnego członka naszej rodziny, zresztą nie ostatniego w tym roku. W prezencie Zosia dostała nowe mieszkanie, gdyż rodzice przeprowadzili się na Rynek, do lokalu po ojcu Karoliny. Tomek je gruntownie wyremontował, a Nastusia – starsza siostra - i Zosia mają w nim swoje oddzielne pokoje. Jest piękna łazienka, centralne, kuchnia, salon i obszerny balkon. Wszyscy są z nowego mieszkania bardzo zadowoleni, również Ich pies Raul.

Byłam na Bożym Ciele, a jak...

Tak mnie ubrali - słodziutko!

Towarzyszyli mi: ukochana siostra Nastusia, babunia Lidziunia, kuzyn Dawidek, wszystkie skarby warta mamunia i niemniej kochana ciocia Agnieszka...

W gronie moich menów znaleźli się: wujek Marcin junior, kuzyni Waldek i Dawid, tatuś Tomek, wujek Sławek i dziadziuś Marianek. 

Widzę, że interesujecie się moją osobą i tak trzymać! Dziadku, jestem słodka, no nie!

Moja ukochana babunia Lidziunia

A mamusia to ciągle się do mnie śmieje, a mnie chce się spać...

Cześć fotografie!

A mnie tam pachnie, smakuje i w ogóle - z tatusiem poznaję naszą działkę

Jak lato, to trzeba się opalać

...a przy okazji pobawić się

W salonie na najważniejszym meblu - kanapie

A co Wy ode mnie chcecie, ja się bawię...

Zabawa męczy, trzeba się posilić mamusi obiadkiem, który specjalnie dla mnie przygotowała, oczywiście poza...

A jak, sama też potrafię, jak jestem głodna...

Babciu, sprawdź czy aby ząbki już nie kiełkują... 

A to jest mata edukacyjna. Już mnie uczą, a ja chcę się bawić

Nie ma jak na festynie. Było ciepło i w ogóle... 


W miesiąc po urodzeniu się Zosi, moja córka Joanna wyszła za mąż. Wybrankiem Jej serca został Poznaniak Zdzisław Nijak, który po Wigilii oświadczył się Asi. Ślub odbył się w Strzelnie, na który zjechała rodzina Zdzisława z Poznania, a także nasze wszystkie dzieci z wnukami. Skromne przyjęcie weselne odbyło się w lokalu „Bajka”, a że był to okres postu, to i muzyki nie było. Za to było radośnie, miło i bardzo rodzinnie. Lidzia powiedziała, że takiej miesięcznicy, jak Zosia, to żadne z naszych wnucząt nie miało. Bo i owszem, obchodziła ją w dzień ślubu cioci Joasi.











Nazajutrz po weselisku, Marcin junior odwiózł młodych z prezentami i zapasem trunków do Poznania. Asia zamieszkała u Zdzisława i Jego mamy Janki. Dysponują oni dużym mieszkaniem, 120 m2. Nam tu w Strzelnie przyszło oczekiwać kolejnej wnuczki – Ich dziecka, a w międzyczasie Zosia została ochrzczona. Ceremonia chrztu odbyła się 4 października 2014 roku w bazylice św. Trójcy w Strzelnie. Udzielił go ks. Wojciech Zniszczol. Już po uroczystościach kapłan dołączył do nas i wziął Zosię na ręce. Był bardzo miły, a ten gest wywarł na nas pozytywne wrażenie. Zrobiliśmy sobie wewnątrz świątyni wspólne zdjęcie. W domu jadła było co niemiara, skorzystałem z słodkości, niestety objawy grypowe wyeliminowały mnie z dalszego uczestnictwa w przyjęciu domowym. Wszyscy zostali, a ja udałem się do dmu, pod kołdrę.

Wiktoria Maria Nijak po przyjściu na świat

Nasza słodycz

Ach śpi kochanie...

W babuni objęciach

Z mamą i dziadkiem na spacerze

W towarzystwie babć Lidki i Janki, z mamą i dziadkiem Mariankiem

Z rodzicami

Rodzinna sielanka

Moja kochana księżniczka...

Czuję Cię tato

Mamusiu, robię się głodna

Już córeczko, zaraz dostaniesz papu

To co, na spacerek, czy w domku?

To jest mój tatuś...


W niespełna tydzień, 10 października AD 2014, tuż po północy przyszła na świat w szpitalu „Świętej Rodziny” w Poznaniu nasza najmłodsza wnusia Wiktoria Maria. Jest to siódme z naszych wnucząt – mniemam, że nie ostatnie. Słodkie, prześliczne dzieciątko odwiedziliśmy z Lidziunią, goszcząc u młodych w Poznaniu od 16 do 19 października. Były to cztery dni cudownych kontaktów z malusieńką, kilkudniową, ukochaną wnusią. Miałem okazję, zresztą podobnie, jak z Zosią, wziąć Wikusię na ręce, przytulić do siebie i ucałować w maleńką główkę. W niedzielę, pogodną, piękną, słoneczną i ciepłą wyjechaliśmy z Wiktorią na spacer. Towarzyszyliśmy maleństwu i rodzicom w trójkę: Janka - mama Zdzisława oraz Lidzia i ja. Niezapomniany spacer alejami parku im. Jana Kasprowicza obok hali widowiskowo-sportowej Arena na Łazarzu, bardzo blisko domu Joanny i Zdzisława, odbyliśmy przed samym południem. Wikusia i my sami „wykąpaliśmy” się w promieniach słonecznych. Ten spacer będziemy długo pamiętali.

Rosnę z dnia na dzień

Mamusiu, tak bym chciała coś powiedzieć

A gdzie jest tatuś?

O, jest i wziął mnie w ramiona

Przyjechali goście z Bydgoszczy, ciocia Ania wzięła mnie na ręce

Oczywiście, wybraliśmy się na spacer z wujkiem Marcinem, kuzynem Adasiem, ciocią Anią, kuzynem Michałkiem, mamą i tatą, który własnie robi nam zdjęcia.

W parku Michałek skorzystał z zestawu wspinaczkowego...

...a Adaś zasiadł za kierownicą sprężynowca.


Czekam za dziadkiem...

...i babcią ze Strzelna


Tęsknota spowodowała, że już w listopadzie od 21 do 23 ponownie zawitaliśmy w Poznaniu. Oczywiście, u Wikusi i Jej rodziców. Jak ona urosła, jaka jest słodka. Lidzia wynosiła dzieciątko na swoich ramionach, nagadała się z Asią o praktykach około noworodkowych, zaś ja mogłem w spokoju przyjrzeć się maleństwu, poszukując podobieństwa do rodziców. Póki co, to Wikusia najbardziej podobna jest do swego przystojnego ojca, choć i z uroczej mamusi równie wiele zapożyczyła.

No i przyjechali, a ja się wystroiłam, jak prawdziwa Poznanianka


W sobotę zrobiliśmy dopołudniowy spacer z Wikusią. Udaliśmy się na Rynek Łazarski – Łazarz to dzielnica, w której mieszkają młodzi – na zakupy i przy okazji poszukując dla mnie czapki. Ostatecznie nabyłem ją w Poznań City Center.   

Tak, jestem dumny, radosny i zadowolony ze swoich i Lidziuni siedmiorga wnucząt: Waldka, Nastazji, Dawida, Michałka, Adasia, Zosi i Wiktorii. Kocham ich bardzo, są osłodą naszego życia, zresztą podobnie jak i nasze dzieci, które darzymy podobnymi uczuciami. To dla nich zacząłem pisać Sagę rodu Przybylskich i dla nich zbudowałem drzewo genealogiczne. Dostępne jest ono w Internecie, dla niektórych członków rodziny na portalu MyHeritage. Jest to wspaniały system umożliwiający każdemu stworzenie witryny dla swojej rodziny i opublikowanie w Internecie własnego drzewa genealogicznego. W naszym drzewie genealogicznym znajduje się 249 osób. Jest to wersja bezpłatna i ogranicza się do 250 osób. Wersja płatna może zwiększyć liczbę osób do 2500. By taką otrzymać należy wpłacić ok.119 dolarów USA, czyli ok. 400 złotych. Aktualnie w witrynie zarejestrowało się 3 członków rodziny. Mniemam, że niebawem udostępnię je pozostałym dzieciom i rodzeństwu.

Tyle na te moje kolejne wejście.


Marian Przybylski 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz