środa, 23 maja 2018

Opowieść o leśniku Tomaszu Przybylskim



Przed czterema laty 7 sierpnia 2014 r. zamieściłem na nieistniejącym już blogu platformy pl. Strzelno moje miasto cz. 3 artykuł zatytułowany "O korzeniach". Dzisiaj przenoszę go z szuflady pamięci na właściwy blog rodzinny Przybylscy ze Strzelna i zapraszam do zapoznania się z fragmentem dziejów mojej rodziny.

W budowie mojego drzewa genealogicznego, w przodkach po mieczu nie mogłem wychylić się ponad pradziadka Kacpra Przybylskiego z Głuchowa parafia Komorniki, tuż za Poznaniem. W drzewie mam dziewięć pokoleń i blisko 300 najbliższych przedstawicieli podstawowych Rodów: Przybylskich, Jagodzińskich, Woźnych i Martinsów. Z bocznymi gałęziami będzie około 500 krewniaków. Kilka lat poszukiwań nie wskazywało na to, że w końcu odnajdę kolejnego antenata po mieczu. Przypadek sprawił, że trafiłem na akt zgonu Franciszki Jarmark, sekundo voto Budnej, primo voto Przybylskiej. Swoistego olśnienia doznałem, kiedy wyczytałem, iż zgłoszenia zgonu dokonał nie kto inny jak mój pradziad Kacper z Głuchowa.

Serce mocniej załomotało i dalej zacząłem wracać do różnych wcześniejszych wypisów z akt metrykalnych. Przede mną zaczęła rozświetlać się przeszłość. Okazało się, że moja praprababcia wychodziła aż trzy razy za mąż, że pierwszym jej małżonkiem był nie kto inny jak Tomasz Przybylski. Po jego śmierci wyszła drugi raz za Jana Budnego, a gdy ten z kolei umarł poślubiła mając 60 lat o trzy lata młodszego Stanisława Jarmarka.

Praprababka urodziła się 28 marca 1817 roku w Pożegowie koło Mosiny jako córka Andrzeja Magdziaka i Ewy Miedziarek. W 1836 roku w kościele parafialnym w Mosinie (dzisiaj Pożegowo jest częścią Mosiny) zawarła związek małżeński z leśniczym dominialnym Tomaszem Przybylskim. Tomasz, jak podał do Liber Copulatorum parafii św. Mikołaja i Wawrzyńca w Mosinie miał w chwili zaślubin 30 lat. Czyli urodził się w 1806 roku, na krótko przed kampanią wschodnią Cesarza Francuzów Napoleona.

Niestety nie udało mi się dotrzeć jeszcze do rodziców Tomasza, ale będę się starał odkryć ich imiona. Z zebranych dziewiętnastowiecznych dokumentów mojej rodziny dowiedziałem się tak wiele – do tego opowieści i wspomnienia rodzinne – że niebawem powstanie całkiem obszerna saga. Materiał jest tak ciekawy, z tyloma wątkami, że ostatnio pochłonął mnie i zajmuje większość mojego czasu wolnego.

Na podstawie aktów metrykalnych braci mojego pradziadka, np. Walentego urodzonego w 1851 roku w miejscowości Trzebów (obecnie Trzebaw koło Stęszewa), wiem, że jego ojciec Tomasz Przybylski (mój prapradziadek) był leśniczym dominialnym w dobrach Tytusa Działyńskiego. Obecnie lasy te stanowią obszar Wielkopolskiego Parku Narodowego. Wiedzę o tym dopełnia akt małżeństwa Walentego, w którym podany jest zawód ojca - Dominial-Förster Thomas Przybylski.


Kontynuatorem tradycji leśnej po trzykroć dziadka Tomasza jest starszy brat Antoni, który przez szereg lat piastował stanowisko wicedyrektora pilskich Lasów Państwowych. Ponad 20 lat w lasach pracował młodszy brat śp. Tadziu. Najstarszy brat Michał ze synami z pasją uprawia łowiectwo – oczywiście wciągnięty przez Antoniego.

W mojej rodzinie w gałęziach drzewa genealogicznego było co najmniej 6 pokoleń rolników i 5 pokoleń młynarzy, przeplatały się między nimi 3 pokolenia urzędników, 2 razy po 2 pokolenia szewców, 2 pokolenia stolarzy, 2 pokolenia kupców, 2 pokolenia leśników itd. Nie wspomnę o innych profesjach, którymi parali się nasi przodkowie, a których było bez liku. Niewątpliwie wszystkie opisane zostaną w sadze rodzinnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz